Cyfrowa transformacja edukacji
Transformacja cyfrowa spadła na nieprzygotowaną polską szkołę nagle i niespodziewanie wraz z globalną pandemią. Z dnia na dzień nauczyciele i uczniowie musieli przestawić się na korzystanie z narzędzi cyfrowych. Bez zaplecza sprzętowego i merytorycznej wiedzy. Intuicyjnie, na swoim sprzęcie, badając dostępne narzędzia, czasami błądzą. Dali radę.
Na ile? Dzisiaj już wiemy, że jakość edukacji w tym czasie stoi pod dużym znakiem zapytania. A konsekwencje społecznej izolacji ponosi i ponosić będzie pokolenie społecznej izolacji i cyfrowych kontaktów. Zerwane zostały naturalne więzi społeczne w klasach szkołach. I nie uleczył tego popandemiczny powrót do placówek.
Jak jest dzisiaj? Jesteśmy uszczęśliwiani w szkołach rządowymi programami mającymi wzmacniać kompetencje cyfrowe. Tylko nikt nie pyta czy szkoła właśnie tego potrzebuje? Komputery i VRy zamknięte w szafach, kurzące się drukarki 3D, bo jeden szkolny informatyk nie jest w stanie zająć się wszystkim. Nieprzeszkolona kadra i rozbijanie się o rafy codzienności. Bark gniazdek w szkolnych klasach, barak pieniędzy na filamenty, koszty prądu. I kompletny brak szkoleń dotyczących higieny cyfrowej.
Tak sytuacja prezentuje się od strony szkoły. A jak wygląda od strony społecznej? Technologie informacyjne wkroczyły w nasze życie dając ogromne nowe możliwości, ale też wiele nam odbierając i siejąc spustoszenie. Wyjaławiając nasze mózgi z umiejętności skupienia, czytania długich tekstów. Uzależniając od łatwo dostępnej dopaminy – gry i media społecznościowe uzależniają poprzez generowanie automatycznej reakcji (klik), która uruchamia układ nagrody w naszym mózgu. Jako społeczeństwo widzimy już tego konsekwencje w gabinetach specjalistów zajmujących się uzależnieniami. W ogromnym kryzysie tożsamości młodych i poczuciu ich osamotnienia.
Postęp jest potrzebny. Postęp jest dobry. Pod warunkiem, że jest zaplanowany i dobrze przygotowany, przede wszystkim pod kątem zasobów ludzkich. Dzisiaj mam poczucie ogromnego chaosu, przypadkowości i niepanowania nad tym postępem. Przejawami rozpaczliwych starań zapanowania nad nim są chociażby próby zakazania używania telefonów komórkowych w szkołach.
Czy aby na pewno tędy droga? A może jesteśmy w stanie znaleźć złoty środek? Należy najpierw przygotować kadrę w szkołach do efektywnego i kreatywnego używania narzędzi cyfrowych, przeszkolić uczniów i nauczyć ich higieny cyfrowej. I przestać się zachłystywać. Pamiętać o korzeniach. Jako nauczyciel bibliotekarz widzę ogromne zaniedbania w podstawach edukacji. Dziś tylko 34% dorosłych w Polsce czyta co najmniej 1 książkę rocznie, około 50% rodziców czyta swoim dzieciom, co przekłada się jedynie na 3% dorosłej populacji czytającej regularnie. O pomyślności państw i narodów decyduje poziom wykształcenia społeczeństwa, a wiedza staje się najcenniejszym surowcem. Tylko czytające społeczeństwo może być zdolne do uczestnictwa w życiu społecznym i obywatelskim, rozumienia zachodzących w nim procesów. Z badań wynika, że współcześnie powodem wykluczenia nie są już czynniki społeczne, czy ekonomiczne, a nieczytanie! To staje się głównym powodem niepowodzeń edukacyjnych i życiowych! To znaczy, że czytanie czyni nas obywatelami i czytanie czyni nas równymi.
Wobec takich faktów musimy przede wszystkim wychować uczniów nie tylko do korzystania z narzędzi cyfrowych, ale też do czytania. To misja szkoły, jeśli leży nam na sercu los przyszłych pokoleń i ich jakość.